Rozmowa z Patrykiem Grab 25 letnim pasjonatem piłki nożnej i kolekcjonerem szalików drużyn piłkarskich z całego świata. Jest on osobą niepełnosprawną po dziecięcym porażeniu mózgowym. W kraju jest niekwestionowanym rekordzistą w swojej kolekcji. Redaktor strony internetowej Unii Nowa Sarzyna. Obecnie poświęca się pracy społecznej i charytatywnej w Stowarzyszeniu „Dobry Dom”.
- Dlaczego akurat kolekcjonowanie? Jak to się zaczęło?
Kiedyś po powrocie z meczu, który odbył się w Tarnogórze, zawiesiłem w pokoju swój jedyny szalik, który wtedy miałem. Pomyślałem, że jak ich będzie więcej – będzie ciekawiej. Zacząłem kupować te szaliki drużyn, którym kibicuje, przede wszystkim Lechowi Poznań czy Unii Nowa Sarzyna. Kolekcja zaczęła się powiększać, a gdy miałem ich 11, ze Stowarzyszenia „Dobry Dom” był organizowany wyjazd na kolonię 10 dniową do Biszczy. Tam poznałem Adama Stolarza z Jelnej, który zapytał mnie – jakie jest moje marzenie? Ja odpowiedziałem wtedy, że chce zostać rekordzistą w kolekcjonowaniu szalików. Na tym nasza rozmowa wtedy się skończyła. Po przyjeździe z obozu Adam w otoczeniu kibiców opowiedział o tym. Powoli szaliki zaczęły do mnie napływać. Pierwsze szaliki jakie otrzymywałam to ok. 40 sztuk od kibiców Unii Nowa Sarzyna.
Kiedy przywiózł mi je Adam, zaniemówiłem. Zaskoczenie było ogromne. Kiedy to zobaczyłem, nie mogłem złapać oddechu. A później sukcesywnie moja kolekcja się powiększała. Jakiś czas temu powstał także funpage na facebooku „Szaliki dla Patryka” skąd można dowiedzieć się o mojej pasji.
- Ile liczy obecnie kolekcja Twoich szalików?
Ok. 1600 szalików z całego świata. Najdalszy szalik, który mam jest z Kataru – która jest perełką w mojej kolekcji. Drugą perełką którą mam jest koszulka Lewandowskiego z Borusii Dortmount. Można powiedzieć, że na szalikach się znam, potrafię poznać po wzorach
i kolorystyce jakiej drużyny to szalik. Zdarzają się szaliki podwójne/ potrójne. Ale każdy szalik traktowany jest przeze mnie tak samo.
- To mogę nazwać Cię ekspertem w swojej dziedzinie. Mogę tylko pogratulować.
A jak długo interesujesz się kolekcjonerstwem?
2,5 roku a sympatią do sportu/piłki od małego. Lubiłem wyjść na mecz, stadion, otaczać się ludźmi, którzy się tym zajmują – i to mi pozwala jak do tej pory walczyć z chorobą i nie poddawać się bo wiem, że muszę wstać i iść na mecz kolejnego dnia. Jestem redaktorem strony Unii Nowa Sarzyna. Robię relacje meczy czy zapowiedzi meczowe. Pokazuje ludziom, którzy są pełnosprawni, że można coś ze sobą robić, działać, pomagać, odnosić sukcesy, a nie stać bezczynnie z boku. A dla mnie pisanie na stronie Unii jest taką cegiełką nadziei na lepsze jutro.
- Pięknie to ująłeś.. A jak radzisz sobie z kosztami? Czy wszystkie szaliki teraz dostajesz z funpage’a?
Aktualnie wszystkie szaliki dostaje dzięki funpagowi, wysyłający pokrywa wszystkie opłaty pocztowe.
- Gdzie trzymasz swoje szaliki? Czy masz dla nich jakieś specjalne miejsce?
Trzymam je w moim pokoju, mam porobione specjalne regały, są one posegregowane – na tyle na ile jest to możliwe. Mam w planie je skatalogować. Mam kolorowo i zarazem ciemno w pokoju.
Masz obszerną kolekcję, wielu laików może brać sobie ciebie za wzór. Czy należysz do jakiegoś forum? Opowiadasz o swojej pasji?
Nie, do forum nie należę, prowadzę comiesięczne zajęcia z cyklu „Łamiemy stereotypy o niepełnosprawności”. Pokazuje Świat niepełnosprawnych, to, że osoby niepełnosprawne też mają marzenia, wychodzą z domu, mają przyjaciół, zakładają rodziny. Wielu ludzi dziwi się jak ja mogę pisać dla Unii jeżdżąc na wózku, a jednak mogę, wystarczy chcieć. Każde zajęcia mają inny temat. Ostatnio np. były zajęcia pokazujące „Taniec towarzyski na wózku”. Zajęcia prowadzę dla uczestników ŚDSu w Sarzynie. Ja też uczęszczam do tego ośrodka. Zauważyłem problem w mentalności osób niepełnosprawnych. Chce ich motywować, dodać im wiary we własne siły. Chciałbym także w Szkołach wprowadzić tego typu zajęcia na godzinach wychowawczych.
- Co powiedziałbyś wszystkim początkującym kolekcjonerom?
- Trzeba się cieszyć z każdego szalika czy słonika tak samo. Trzeba znaleźć sobie hobby, zajęcie, które sprawia nam radość. Drodzy niepełnosprawni koledzy, każdy człowiek jest do czegoś stworzony. Choroba nie wybiera.. To nie jest tak, że Pan Bóg sobie wybrał, że to właśnie Ty usiądziesz na wózku i że będziesz się męczył do końca życia. Skoro on ma
w tym jakiś cel, to niech go realizuje, nie poddawaj się. Każda niepełnosprawność boli tak samo. Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. Jeśli nie podejmujesz walki, jesteś przegrany od początku.
- Jesteś motywatorem dla innych..
- Ja nie uważam się za kogoś wyjątkowego, choć setki ludzi mi to powtarza. Mam taki charakter, jestem waleczny, nie potrafię odpuścić i się poddać. Wiadomo, czasem przychodzą ciężkie chwile. Wtedy pomaga mi prezes Stowarzyszenia „Dobry Dom”. Naświetlił mi jak on żyje, jak sobie radzi ze swoimi problemami. Kolejnym autorytetem dla mnie jest Nick Vujicic, bez rąk, bez nóg. Jeździ po całej Europie, motywuje ludzi do działania. Mam kontakt z Nickiem – piszę do niego maile i moja koleżanka tłumaczy na angielski. Nick jest dla mnie wzorem do naśladowania. „Wiem z całą pewnością, że Bóg nie popełnia błędów – Bóg jest autorem cudów. Ja jestem jednym z nich – i Ty też!” – jego słowa.
- Jak zaczęła się Twoja przygoda z telewizją?
Kiedyś siedzę sobie u babci, dzwoni telefon komórkowy z nieznanego numeru. Nie odbierałem. Nie minęło 10 min. ponownie dzwoni, wtedy odebrałem. Po drugiej stronie przedstawił się Jarosław Kuźniar, Redakcja Wiadomości tvn24. Zapytał czy chce udzielić wywiadu dla Wiadomości. Na początku się wahałem, ale gdy oddzwonił do mnie po 2 godzinach zgodziłem się. Było to ok. 2 lata temu. Ok. 3 miesiące temu była u mnie Telewizja Rzeszów robili reportaż o mnie, ukazujący zmiany na przeciągu ostatnich dwóch lat. Mam nadzieję, że choć w małym stopniu zmieniłem postrzeganie ludzi na świat niepełnosprawności.
- Czy przypominasz sobie jakieś ciekawe/śmieszne sytuacje związane z kolekcjonerstwem?
Było ich mnóstwo. Opowiem o sytuacji, która mnie spotkała. Przez cała Polskę jechał rowerem Robert Ćwikliński, zbierał on koszulki, gadżety, które miały na celu wesprzeć Dziecięce Hospicjum w Opolu. Zadzwonił do mnie i spytał czy możemy się spotkać. Zgodziłem się z wielką radością. Pomyślałem, że z pustą ręką nie wypada by ode mnie odjeżdżał. Dałem mu wtedy koszulkę Lecha Poznań, swoją perełkę. Zapytał mnie wtedy – czy mi nie żal tak ważnej dla mnie koszulki. Odpowiedziałem: „Robert, skoro ma to pomóc dzieciom, to chce wykorzystać, to, że mam taką możliwość, że ludzie wysyłają mi te szaliki. Nie przejmuj się, ta koszulka prędzej czy później do mnie wróci. Dobro wraca. Mieliśmy kontakt ze sobą potem. Pamiętam jak dziś, że była taka zabawa na facebooku, nominowali się wtedy do oblewania wodą. Jeden kibic Lecha Poznań nie chciał oblewać się wodą i ogłosił, że zamiast tego, zrobi coś charytatywnie. Napisał wtedy do mnie że chciałby mi podarować 2 bilety na mecz Lecha Poznań. Odpisałem mu wtedy, ze to ok 600 km. od mojego miejsca zamieszkania, że nie przyjadę. To wtedy mi odpisał, ze wyśle mi w takim razie swoją koszulkę meczową. Podałem mu adres i koszulka mi przyszła. Zadzwoniłem wtedy do Roberta i mówię mu, ze koszulka do mnie wróciła. Bardzo miło to wspominam.
- Siła pozytywnego nastawienia dużo daje…
Przede wszystkim w tej chorobie jest bardzo ważna. Napędza mnie to, ze mogę pisać dla Unii, że mogę pomóc p. Markowi Piechucie poprzez działalność społeczną
w Stowarzyszeniu, że jestem potrzebny. Cały czas stawiam sobie jakieś cele, które chcę osiągnąć.
- Jakie jest Twoje marzenie?
Moje marzenie jest tylko po części związane z budowaniem kolekcji szalików. Chciałbym zaistnieć w świecie dziennikarstwa pisanego. Chciałbym także nader wszystko mieć dziewczynę, zakochać się, funkcjonować jak normalny chłopak. A mówią, że jak szczęście jeszcze nie przyszło, to jest tak duże, że idzie małymi kroczkami.
- Życzę Ci tego z całego serca. Dziękuje za rozmowę!